X
Reklama

How it ends – pytanie bez odpowiedzi

Nowa świeża propozycja od NETFLIX “How It Ends” po trailerze zapowiadała się bardzo interesująco i klimatycznie, a wyszło no właśnie kolokwialnie jak zawsze. Prawie dwie godziny widowiskowego filmu post apokaliptycznemu nie wróć widowiskowość to tylko ostatnia scena.

Zacznijmy od obsady, bo ta wydaje się całkiem porządna i tak na ekranie zobaczymy Forest Whitaker (Will ojciec Sam), Theo James (Will chłopak Sam) i Kat Graham (Samantha córka) oraz epizodyczne postacie plus Grace Dove (Ricki mechanik). W zasadzie cały film ciągnie tylko Forest z racji mocnego charakteru, a przy nim Theo wypada średnio i bez wyrazu. Jednak to kwestia postaci odgrywanej w filmie przez Theo James. Jestem rozczarowany tak mała rolą Kat Graham, bo uważam, że w końcu rozwinie skrzydła i będzie z niej jeszcze gwiazda pokroju Halle Berry.

Całe widowisko to tak naprawdę gra dwóch postaci ojca Toma i Willa, a cała reszta to tło i nawet dłużej na ekranie goszcząca Ricki nic ciekawego nie wnosi, bo jej postać jak szybko się pojawiła tak i szybko znika. Fabularnie jest prosto mamy zdarzenie bliżej nieokreślone na skalę kraju, o którym nic nie wiemy i nasi główni bohaterowie przemierzający przez pół kraju, aby odnaleźć Sam. Całe wydarzenie jest o tyle tajemnicze, że dostajemy tylko szczątkowe informacje jak odwołanie wszystkich lotów, a telewizyjne newsy informują o rzekomym trzęsieniu zmieni oraz braku elektryczności. W filmie często widzimy wojsko jednak, mimo że ojciec Sam jest byłym wojskowym to nie jest nam dane, aby użył swoich kontaktów i nam widzom zdradzić co tak naprawdę się wydarzyło.

I tak te dwie godziny nam lecą na podróżny do Seattle, gdzie nasi bohaterowie pokonują kilometry i borykają się z coraz to bardziej postępującym chaosem, który ogarnia tą cześć kraju.  W zasadzie nie nudzimy się w tej podróży bo dzieje się nawet wiele na ekranie i akcja pcha fabułę do celu. Gdy wreszcie dostajemy obraz Seattle to wygląda jak po katastrofie. Zniszczone przedmieścia wysokie wieżowce jak po wybuchu sporej bomby, a na dodatek wszędzie unoszący się trujący dym. I tutaj nadal tylko możemy się domyślać co tak naprawdę się wydarzyło.

Finalnie klimat filmu jest dość wciągający ze względu na naszą ludzką ciekawość. Jednak to jest jeden z tych filmów, gdzie po seansie sami będziemy musieli sobie dopowiedzieć co się wydarzyło. Osobiście nie znoszę takich zakończeń, bo za każdym razem czuję się oszukany, gdzie mój czas został zmarnowany. I tak z ciekawie zapowiadającego się filmu dostaliśmy wydmuszkę bez głębszej genezy.

Marcin Równicki: Pasjonat filmów oraz seriali, choć to drugie staram się ograniczać, aby siedzenie przed ekranem nie zabierało mi zbyt wiele życia. Fan wszelakiego SF na ekranie i nocnych seansów grozy.
Reklama
Powiązane wpisy
Disqus Comments Loading...

Strona używa cookie.