Nudny Luke Cage – Sezon 2
Nie spodziewałem się, że to napiszę, ale drugi sezon Luke Cage jest tak nudny, że ciężko było mi przebrnąć do samego końca. 13 odcinków, które oferuję nam Marvel przy współpracy z Netflix tak na dobrą sprawę jest tylko kilka godnych uwagi widza.
Cały sezon jest tak przegadany, że aż do bólu.. Sceny walki z początkowych odcinków są na niskim poziomie i bardzo drętwe. Odnosiłem wrażenie, że osoba za choreografie walk to przespała cały ten sezon. Jedyny pozytywny akcent to gdy w serialu gościnnie pojawia się Danny Rand (odcinek 10) i wraz z Lukiem likwidują magazyn gdzie Jamajczycy hodują “Nightshade” tam walki są pomysłowe i efektowne, a przynajmniej milsze dla oka.
Cały rozwój postaci Luka jakby utknął w miejscu i można wyczuć niemoc jego samego. Niby kuloodporny, a średnio może coś sam zdziałać w Harlemie. A sama końcówka i jego enigmatyczna przemiana jest zdecydowanie zbyt późno wprowadzona. To byłoby dobrym tematem na drugi sezon, a nie trzeci.
Wałkowanie przez cały sezon historii Mariah Dillard i Bushmastera jest najzwyczajniej nudne. W końcu to serial o Luku co zresztą sam wspomina w jednym z odcinków ‘”to moje show”. Nie będę was oszukiwał, mnie osobiście strasznie ten sezon rozczarował. Nawet wprowadzenie Bushmastera i kilku walk stoczonych z Luke nie poprawia całego obrazu.
Gdy postać Luka stoi w miejscu tuż obok rozwija nam się Misty i jest ona w tym sezonie jasną gwiazdą! Dużo dostajemy też Hernana “Shades”, który, mimo że jest gangsterem to zachowuje honor i respektuje prawa ulicy. Te dwie postacie zdecydowanie się wyróżniają na tle pozostałych w sezonie drugim. Reszta bez werwy przyćmiona po prostu średnio aktorsko. Mógłbym tutaj wyróżnić jeszcze Mariah Stokes Dillard, ale z odcinka na odcinek jej gra mnie nudziła. Kompletnym nieporumienieniem według mnie jest pozbycie się Clare po trzecim odcinku, bez niej serial dodatkowo blednie.
Harlem Paradise to klub, a jak klub to muzyka i tej w Luku Cage nie brakuje. Ale jeśli w serialu dostajesz 90 – 120 sekund muzyki to zaczynasz się zastanawiać o co chodzi. Stanowczo te przerywniki były za długie i wybijały z rytmu i tak ślimaczego tempa serialu.
Dwa odcinki nogę wyróżnić 10-ty oraz 13-ty dzieje się tam zdecydowanie najwięcej i oba mają fajną dynamikę. Zamiast serialu akcji dostaliśmy tym razem sensacyjny gdzie dialogi to 99% serialu. W tym momencie to najgorzej prezentujący się serial Netflixowo-Marvelowy. Ten sezon jest ciężki, długi, nudny gratuluje każdemu kto dał radę przebrnąć.
Leave a Response