Ukryta Gra – recenzja
Okres zimnej wojny niepewność i obawa przed wojną ostateczna nuklearna, a w to wszystko zamieszany geniusz i zdolny matematyk Joshua Mansky. Film przenosi nas do okresu zimnej wojny i walki agencji wywiadowczych.
Porwany Joshua będzie musiał się zmierzyć na turnieju szachowym i innym rosyjskim mistrzem w stolicy Polski.

Trzeba przyznać, że ukryta gra to solidny kawałek kina. Gdzie fani dreszczowców znajdą dużo dla siebie.
Fabuła jest prowadzona dobrze i nie zdradza swoich sekretów od razu. Stymuluje widza do zastanowienia się, kto jest uwikłany w całe to zamieszanie. A walka między agencjami wywiadowczymi tylko podsyca całą atmosferę.
Prawie cała akcja dzieje się w budynku Pałacu Nauki i Kultury, gdzie będzie rozgrywana partia szachów przez mistrzów. Szachy to tylko przykrywa amerykanów, aby przechwycić ważne informacje od radzieckiego generała, który pomaga i przekazuje tajne dokumenty.

Pomimo że jest to film polskiego reżysera Łukasza Kośmickiego, a akcja rozgrywa się w polskiej warszawie. To nie wiele znajdziemy tam polskich aktorów.
W obsadzie jest Robert Więckiewicz spisał się tutaj bardzo dobrze. A jako komunista oraz dyrektor pałacu kultury potrafił dobrze przekazać emocje. Nie dość, że dostał ciekawa postać to i świetnie się w nią wcielił.
Nasz główny bohater Joshua grany przez Bill Pullman (The Sinner) również pokazuje duży kunszt aktorski. Wcielenie się w geniusza pijaka nie jest prostym zadaniem.
Podsumowywując obsadę aktorską filmu “Ukrytej Gry” bez zarzutu. Staranie dobrani aktorzy zaprocentowali wcielając się w swoje rolę. Nawet epizodyczny, ale jakże ważny występ Gift’a, w którego wcielił się Cezary Kosiński dało uczucie dopełnienia obrazu tą postacią.

Zadbano o szczegóły lat 60 zespół Mazowsza czy prowadzący (Wojciech Mecwaldowski), który przenosi nas do tej minionej epoki. W obrazie można znaleźć ducha polskiej gościnność i przychylności wobec Amerykanów.
Muszę przyznać, że mała ilość polskich aktorów wydaje się być tutaj atutem. Przez ten zabieg film nabiera całkiem innego poziomu w odbiorze. Ukryta gra trzyma ostatnie twisty na sam koniec i dobrze rozgrywa całą fabułę. Osobiście lubię tego typu zabiegi, gdzie pokazuje się scenę i stawia widza przed faktem dokonanym, a w międzyczasie umiejętnie cofamy się w czasie i przedstawiamy kolejne fakty jak doszło do tego zdarzenia.

Czegoś jednak zabrakło w Ukrytej grze po, mimo że jest zachowany klimat lat 60 to w filmie nie czuć realnego zagrożenia atakiem nuklearnym. Nie czuć tego narastającego konfliktu. Druga rzecz, jaka mnie osobiście nie przypadła do gustu, to nie jestem fanem mieszania archiwalnych zdjęć z tymi filmowymi.
Ukrytą grę mogę Ci polecić jak pisałem wyżej jest to solidny kawałek kina.
Leave a Response