Found 262 Results
Page 5 of 27

Ukryta Gra – recenzja


Okres zimnej wojny niepewność i obawa przed wojną ostateczna nuklearna, a w to wszystko zamieszany geniusz i zdolny matematyk Joshua Mansky. Film przenosi nas do okresu zimnej wojny i walki agencji wywiadowczych. Porwany Joshua będzie musiał się zmierzyć na turnieju szachowym i innym rosyjskim mistrzem w stolicy Polski.

Trzeba przyznać, że ukryta gra to solidny kawałek kina. Gdzie fani dreszczowców znajdą dużo dla siebie.Fabuła jest prowadzona dobrze i nie zdradza swoich sekretów od razu. Stymuluje widza do zastanowienia się, kto jest uwikłany w całe to zamieszanie. A walka między agencjami wywiadowczymi tylko podsyca całą atmosferę.

Prawie cała akcja dzieje się w budynku Pałacu Nauki i Kultury, gdzie będzie rozgrywana partia szachów przez mistrzów. Szachy to tylko przykrywa amerykanów, aby przechwycić ważne informacje od radzieckiego generała, który pomaga i przekazuje tajne dokumenty.

Pomimo że jest to film polskiego reżysera Łukasza Kośmickiego, a akcja rozgrywa się w polskiej warszawie. To nie wiele znajdziemy tam polskich aktorów. W obsadzie jest Robert Więckiewicz spisał się tutaj bardzo dobrze. A jako komunista oraz dyrektor pałacu kultury potrafił dobrze przekazać emocje. Nie dość, że dostał ciekawa postać to i świetnie się w nią wcielił.

Nasz główny bohater Joshua grany przez Bill Pullman (The Sinner) również pokazuje duży kunszt aktorski. Wcielenie się w geniusza pijaka nie jest prostym zadaniem.Podsumowywując obsadę aktorską filmu “Ukrytej Gry” bez zarzutu. Staranie dobrani aktorzy zaprocentowali wcielając się w swoje rolę. Nawet epizodyczny, ale jakże ważny występ Gift’a, w którego wcielił się Cezary Kosiński dało uczucie dopełnienia obrazu tą postacią.

Zadbano o szczegóły lat 60 zespół Mazowsza czy prowadzący (Wojciech Mecwaldowski), który przenosi nas do tej minionej epoki. W obrazie można znaleźć ducha polskiej gościnność i przychylności wobec Amerykanów.

Muszę przyznać, że mała ilość polskich aktorów wydaje się być tutaj atutem. Przez ten zabieg film nabiera całkiem innego poziomu w odbiorze. Ukryta gra trzyma ostatnie twisty na sam koniec i dobrze rozgrywa całą fabułę. Osobiście lubię tego typu zabiegi, gdzie pokazuje się scenę i stawia widza przed faktem dokonanym, a w międzyczasie umiejętnie cofamy się w czasie i przedstawiamy kolejne fakty jak doszło do tego zdarzenia.

Czegoś jednak zabrakło w Ukrytej grze po, mimo że jest zachowany klimat lat 60 to w filmie nie czuć realnego zagrożenia atakiem nuklearnym. Nie czuć tego narastającego konfliktu. Druga rzecz, jaka mnie osobiście nie przypadła do gustu, to nie jestem fanem mieszania archiwalnych zdjęć z tymi filmowymi.

Ukrytą grę mogę Ci polecić jak pisałem wyżej jest to solidny kawałek kina.

Tagi: , , , , , , , , , , ,

22 listopada, 2019


Trauma – zaskakująco przyzwoity – Recenzja


Trauma nowa pozycja w nowościach na NETFLIX zaskakuje bardzo przyzwoitym scenariuszem. W rolach głównych zobaczyć na ekranie można Sam Worthington, Lily Rabe oraz Lucy Capri.

Fabuła to historia rodziny Monroe, podczas powrotu do domu mała Pery spada z wysokości na terenie niedokończonej budowy. Ojciec Ray rzuca się za nią i oboje ląduje kilka metrów niżej na twardym betonie. Oszołomiony ojciec, gdy dochodzi do siebie zabiera małą Pery i udaje się wraz z żoną do najbliższego szpitala. Tam zaczyna podejrzewać, że coś nie gra w tym szpitalu. Najpierw dziwne pytania o ubezpieczenie czy dziwne zachowania personelu. W końcu udaje mu się oddać córkę w ręce lekarzy, gdyż ta skarży się bardzo na jej ból. Aby się upewnić, że dziecku nic nie jest córka wraz z matka zostaje wysłana na tomografię komputerową, a Ray oddelegowany na poczekalnie, aby spokojnie na nie poczekać.

Ray budzi się nad ranem na poczekalni i dostrzega, że po żonie oraz córce nie ma śladu. Zaczyna powoli łączyć fakty, że mogło im się coś stać. Zaczyna na własną rękę przeszukiwać szpital co nie podoba się personelowi, który obezwładnia Raya. I tak Ray będzie musiał dotrzeć do prawdy, a podczas seansu dowiesz się, czy odzyska swoją rodzinę.

Sam Worthington potrafi grać przekonywająco i tak jest też tym razem. Angażuje się emocjonalnie co potrafi przekazać na ekranie. Film jest grą w zasadzie jednego aktora z pobocznymi rolami mniejszymi lub ważniejszymi. Nie mniej jednak niema tutaj słabych punktów. Scenariusz jest przyzwoity i wszystko wyjaśnia się dopiero na samym końcu. A cała historia nie jest prowadzona szablonowo.

Trauma z całą pewnością potrafi widza zaskoczyć, a tempo akcji przyspiesza wraz z następującymi po sobie wydarzeniami. Osobiście lubię filmy z takami zagadkami o podłożu psychologiczny. Zmęczony życiem ojciec gubi rodzinę, a historia rozgrywa się tak, że ciężko zorientować się co jest prawdą, a co fikcją.

Trauma to bardzo przyzwoity film na każdy wieczór. Ma w sobie klimat i dobrą zagadkę. Myślę, że nie zawiedziesz się, gdy sięgniesz po tę pozycję.

Trauma (Fractured) – Napisy PL

Tagi: , , , , , , , ,

25 października, 2019


Parasite – wysokich lotów kino azjatyckie. Recenzja


Parasite to przede wszystkim świetny scenariusz! Dodatkowym plusem i zachętą do obejrzenia jest to, że zdobył złotą palmę w Cannes. Podczas seansu znajdziesz więcej rzeczy na plus, ale przede wszystkim nie zniechęcaj się, że jest to kino azjatyckie.

Ciułanie od zlecenia do zlecania, aby przeżyć. Tak właśnie żyje pewna rodzina w slumsach koreańskiego miasta. Bez perspektyw na lepszy byt starają się robić wszystko, aby ich życie wyglądało lepiej. A trzeba przyznać, że pomysłowości im nie zabraknie, o czym przekonasz się podczas seansu. W tym samym mieście jest też elita ludzi zamożnych, którzy zatrudniają takich z niższych sfer jako gosposie, korepetytorów czy też kierowców. Rodzina dostrzega pewną szansę, gdy zwalnia się miejsce na korepetytora języka angielskiego i z polecenia zostaje zatrudniony Gi-woo.

Z czasem Gi-woo zaczyna ściągać do zamożnego domostwa resztę swojej rodziny. Robi to w bardzo wyrafinowany i cwany sposób tak jakby się nigdy nie znali, a każda osoba z polecenia ma wysokie kwalifikacje. Niczego nieświadoma zamożna rodzina zaczyna łykać powoli wszystkie sprytne wymyślone kłamstwa. Nawet pracująca wiele lat gosposia z czasem zostaje zwolniona, a jej miejsce zajmuje matka Gi-woo. Jednak jak się okazuje stara gosposia ma swój sekret, który sprawi, że rodzina chłopaka Gi-woo popadnie w duże kłopoty.

Film stara się ukazać różnice w poziomach życia obu rodzin. Z jedne strony skromnie żyjąca rodzina, a z drugiej zamożna, którą to stać nawet na prywatnego szofera. Parasite (Pasożyt) ukazuje piramidę pasożytniego życia, gdzie wystarczy mieć tak zwany łeb na karku, aby raz dwa poprawić swój byt.

Pomimo że aktorów nie znam to wszystkie postacie w filmie zagrały bardzo przekonywająco. A ich gra jak na azjatyckie kino okiem europejczyka może się podobać. Przede wszystkim wszystko w tym obrazie jest płynne. Historia opowiadana nie zanudza niepotrzebnymi przestojami. Podczas seansu doświadczamy wiele zwrotów akcji, które są przemyślane i niespodziewane. Fabuła dość szybko się rozwija i utrzymuje swoje tempo więc nie ma mowy o monotonii.

Kino warte każdej minuty, które z całą pewnością wciągnie Cię od początku i trzymać będzie w napięciu do samego końca. Muszę przyznać, że nie często trafią się coś tak dobrego z tej części globu. Polecam!

Parasite – zwiastun Napisy PL

Tagi: , , , , , , , , , , , , ,

21 października, 2019


Joker – ten seans może Cię zaskoczyć! Recenzja


Intymna podróż do wnętrza umysłu psychopaty. Joker to nie kino Blockbustererowe, gdzie akcja gna, a wybuchy otaczają widza niczym las fajerwerków. Joker za to robi niezłą sieczkę w umyśle widza.

Bardzo dobrze opowiedziana historia o klaunie, którego życie nie rozpieszczało i nie mógł znaleźć swojego miejsca na tym świecie. Fabularne zwroty akcji z całą pewnością mogą widzą zaskoczyć. Ciężko przewidzieć następne ruchy Artura, który sam w sobie jest zagubiony. Joker swoja budowa przypomina bardzo filmy z ubiegłego wieku. Niczym dobra sensacja lat 90 tych, gdzie główny nacisk kładło się na postacie i ich emocje.

Artur posiada ciekawą chorobe neurologiczną, przez którą zaczyna się śmiać bez powodu. Ten śmiech jest jak rysa, którą za każdym razem coraz wyraźniej widać. Pomimo swoich ułomności, jakich posiada stara się żyć normalnie oraz być zauważany. Tymczasem traci prace a ośrodek, który mu pomagał po prostu zostaje zlikwidowany. Artur zostaje sam ze swoimi problemami i otaczanym go światem, aż w końcu pęka niczym nadmuchany balonik.

Świetne aktorstwo, mimo że rok się jeszcze nie skończył to wątpię, aby znalazł się film, który przebije jokera. Joaquin Phoenix błyszczy i przyciąga uwagę w każdym kadrze. Nie sposób powiedzieć, że to prawdopodobnie jego rola oskarowa. Kawał dobrego solidnego aktorstwa! Robert De Niro jak to De Niro ma już wyrobiony swój charakterystyczny styl i poziom. Więc złego słowa powiedzieć nie można. Brett Cullen wcielający się w Thomasa Wayne totalnie nie pasował do tej roli. Takie było moje wrażenie lub zwyczajnie źle napisana postać na potrzeby filmu. Zazie Beetz , którą można kojarzyć z roli Domino (deadpool 2) tutaj wcieliła się Sophie sąsiadka z naprzeciwka. Trochę szkoda, że rola epizodyczna.

DC potrafi kręcić mroczne filmy, nie dla młodego widzą niestety. Bo ten może się nudzić na seansie. Podczas seansu można odnieść wrażenie, że akcja mogłaby się potoczyć szybciej i żwawiej. Dostajemy w tym filmie kilka świeżych spojrzeń na przykład zabójstwo rodziców Bruca Wayne.

Fabuła całego Jokera dość długo się rozwija, a samej esencji finałowej według mnie jest zbyt mało. Pod tym względem mnie zawiódł. Przeobrażenie Artura w Jokera przez sto dwadzieścia minut jest za długim zabiegiem. A historia pozostaje nadal otwarta, ponieważ zakończenie niczego nie sugeruje. Zbyt asekuracyjne zagranie dla studia filmowego, które uderza w widza po seansie. Nie można odpowiedzieć na fundamentalne pytania, co dalej? Czy ten Joker będzie się mierzył z Batmanem?

Z jednej strony DC stara się być odmienne i stworzyć coś mrocznego brutalnego dla starszego widza. A drugiej strony mamy Aquamana, Flasha, Batmana, Wonder Woman, które są jakby czymś odrębnym. Wszystko to nie trzyma się jednej chronologicznej osi czasu, przez co jest trudniejsze w odbiorze.

Wybierając się do kina byłem przekonany, że dostane blockbustera z wymienionym Jokerem i zamiast Leto zobaczę Phoenix’a i nadal będzie to cały czas to samo uniwersum z resztą bohaterów. Po seansie stwierdzam, że jest to inne alternatywne uniwersum. A więc mamy dwóch Jokerów Leto, który nadal będzie w DC Extended Universe i wychodzi na to, że nowe uniwersum z nowym Jokerem.

Joker to dobre kino, które przeżywa się wraz z postacią na ekranie. Aczkolwiek są momenty dłużyzny mogące powodować pospolity ziew na sali. Geneza “nowego” Joker sprawnie opowiedziana w inny sposób niż przyzwyczaili nas do tego twórcy filmowi. Warto zahaczyć o kino, aby wyrobić sobie swoje zdanie o nowym Jokerze.

Ps. To nie jest kino akcji! Ps2. A Tobie jak podobał się Joker?

Joker – Napisy PL

Tagi: , , , , , , , , , ,

8 października, 2019


Ad Astra – Recenzja od fana science fiction


Czy Ad Astra to wyjątkowy film? Nie zdecydowanie nie! A z całą pewnością niema czym się zbytnio zachwycać. Co prawda są zdjęcia i ujęcia, które robią wrażenie jednak to za mało, aby u wielbicieli science fiction zrobić efekt wow. Niektóre przytoczone przez mnie fragmenty mogą zawierać spoilery!

W głównej roli Brad Pitt (Roy McBride) gra tutaj syna słynnego astronauty. Jego ojciec Clifford grany przez Tommy Lee Jones zginął w przestworzach kosmosu na granicy układu słonecznego.

Ziemi zaczyna zagrażać globalna zagłada, ponieważ docierają do niej niewiadomego pochodzenia wyładowania elektromagnetyczne pochodzące z głębi układu słonecznego. Te anomalie są nazwane udarami. Podczas pierwszego udaru Roy pracuje na antenie, gdzie dochodzi do wypadku. Jednak udaje mu się wyjść cało z opresji, a nasz bohater został tylko lekko pokiereszowany. Uratowały go opanowanie i lata szkoleń na wybitnego astronautę.

Fabuła na pierwszy rzut oka wydaje się ciekawa. Jednak podczas seansu dostajemy egzystencjonalną papkę, a całe zagrożenie schodzi na bok. W dodatku nasz główny bohater jest super spokojnym człowiekiem, który przechodzi ewakuację psychologiczną za każdym razem wzorcowo. Więc jego emocje są przytłumione. A gdy wreszcie zaczyna okazywać emocje są one raczej puste w odbiorze i nie wywołują głębszego wzruszenia u widza.

Nasz bohater dowiaduje się, że jego ojciec być może przeżył i to on jest powodem tych udarów. Dostaje tajną misję podjęcia próby skontaktowania się z ojcem. Fabularnie film zwyczajnie przynudza, a skoro ziewa mi się w kinie podczas seansu. To zdecydowanie nie jest to dobry znak.

Cały film osadzony jest w niedalekiej przyszłości, a mamy już kolonie na Marsie oraz komercyjne prace na księżycu, jak i walki na nim. Ktoś tu zdecydowanie nie wywarzył czasów, w którym jest osadzona historia. Z jednej strony rozwinięta kolonia, a z drugiej nadal poruszamy się w kosmosie w tempie ślimaka. Może się czepiam, ale takie szczegóły muszą współgrać z całym obrazem i przedstawionym uniwersum.

Pomijając pewne absurdy, gdy Clifford ojciec wyruszają w podróż ma już grubo po 60, a że cała fabuła dzieje się 27 lat od zniknięcia łatwo można policzyć, iż ojciec, gdyby przeżył byłby blisko osiemdziesiątki. Przejdźmy dalej, ponieważ film próbuje zachować faktyczny stan biologi człowieka i oddziaływań na ciało podczas długich podróży kosmicznych. Skutki nieważkości, jakich Bratt Pitt lecący przez siedzemdziesiąt dni doznaje są wyrażnie zacznaczone. A jego ojciec miałby spokojnie przetrwać 27 lat bez uszczerbku na zdrowiu.. Coś tutaj się totalnie nie klei.

Skok ze statku i lot przez pierścienie Neptuna nie pozostawił mi złudzeń, że to nie jest dobre SF. Można było wiele innych opcji wymyślić na powrót do macierzystej rakiety.

Ktoś może powiedzieć, że to niuanse w tym filmie, że liczy się podróż do wnętrza bohatera. Narracja i walka samego ze sobą i tak dalej. Będę protestował, ponieważ jest to najnudniejszy element tego obrazu.

Zdjęcia mogą się podobać szczególnie te z księżyca. Za to cała reszta leży na całej linii. Szkoda, bo film miał potencjał, ale opierając cała historie na relacjach ojca i syna było błędem. Tak samo, jak i pusta konkluzja o życiu w całym wszechświecie. Potrafiliśmy wysłać całą załogę na krańce układu słonecznego zbudować kolonie na marsie. Zaś w filmie misja ratunkowa, która ma uchronić ludźkość przed wymarciem wygląda jak żart. Wybaczcie, ale ja tego nie kupuje!

Jestem rozczarowany ta pozycja i nie polecam wybierać się do kina. Ładnie opakowany zwiastun dał zgniłe jajo na seansie.

Tagi: , , , , , , , , , ,

23 września, 2019


To: Rozdział 2 – Recenzja


Pennywise powraca w swoim 27-letnim cyklu. Ponownie zaczynają ginąć dzieci, a zło powraca do miasteczka Derry. “To” w nowym rozdziale dojrzewa jako film i już nie czerpie tak bardzo, jak jedynka z serialu “Stranger Things”.

To rozdział 2 zebrał bardzo ciekawą obsadę. Na ekranie zobaczysz Jessica Chastain , James McAvoy, Jay Ryan, Bill Hader, Isaiah Mustafa , James Ransone , Andy Bean dorosłe odpowiedniki młodszych wersji. Przez ten zabieg w moim odczuciu film stracił swoją beztroskość i klimat.

Aktorsko nie można się przyczepić. Na przodowników w swoich rolach wychodzą McAvoy jak i wcielający się w Pennywise Bill Skarsgård. McAvoy, zwłaszcza że dostał rolę postaci dość wyróżniającej poprzez swoją mowę, czyli Billa. A dodatkowo grał on pierwsze skrzypce w części poprzedniej, ponieważ jego brat Georgie zaginał. Co większość widzów będzie pamiętać.

Grupa dorosłych już ludzi z klubu frajerów wraca do miasteczka Derry. Ponieważ złożyła przysięgę, gdy Pennywise powróci to oni znowu staną na wysokości zadania. Fabuła jak można było się domniemywać skupia się na rudzie drugiej w staciu z antagonistą. Ten element jest o tyle ciekawy, że zdradzi skąd pochodzi i jak znalazła się złowroga siła w miasteczku. Film jest dość schematycznie poprowadzony i bez większych zwrotów akcji. W rozdziale drugim nie zabrało elementów zabawnych. Jak biegająca półnaga wielka babcia. Jednak nie psuje to widowiska i całej przygody. Wątek miłosny po 27 latach również się pojawia. Jednak w tym wydaniu nic szczególnego nie wnosi do filmu.

Jest wiele retrospekcji z młodszymi odpowiednikami, więc nie zalecam oglądania drugiej części bez zaznajomienia się z pierwszą. Zabieg retrospekcji jest akurat umiejętnie wpleciony w całą fabułę. Przez co dodaje jej smaku i nadaję większej głębi z psychologicznego punktu widzenia.

Rozdział 2 to film równy i dobry jednak nie wyróżnia się po raz kolejny niczym szczególnym. Mimo że dojrzał i jest wersją dla starszego widza to nadal daleko mu do dobrego mistycznego horroru.

Na spokojnie w zaciszu domowym można skonsumować ten film wraz z popcornem.

To Rozdział 2 – Zwiastun PL

Tagi: , , , , , , , , , , , ,

19 września, 2019


ANNA – Recenzja filmu Luca Bessona


Anna chciałoby się rzecz to Leon zawodowiec w spódnicy. Jednak Cię rozczaruje, bo ta historia nie jest podobna do wspomnianego wyżej klasyka.

Film z gatunku, akcja , thriller doskonale obrazuje panujący teraz na świecie trend “kobiecy”. To już nie pierwszy tego typu film, gdzie pokazuje się na ekranie, że kobieta też potrafi być silna i dokopać nie jednemu mężczyźnie. Jeśli nie kojarzycie takich filmów to wystarczy przypomnieć sobie nawet ostatni film Marvela Koniec Gry i finałową scenę obrony rękawicy, gdzie w obronie jej pojawia się osiem postaci płci żeńskiej. Czy nawet Atomic Blond, recenzja dostępna jest tutaj https://cobejrzec.pl/atomowa-blondyna-czyli-atomic-blonde/

Anna to agentka rosyjskiego wywiadu KGB, jednak jej historia zaczyna się od życia na ulicy. Zostaje przygarnięta przez lokalnego gangstera Piotra (Alexander Petrov), który traktuje ją ja swoja własność. Przypadek, a może głupota Piotra sprawia, że po nie udanej akcji obrabowania amerykańskiego obywatela odwiedza ich agent KGB i werbuje Anne. Dalsze losy jako agentki KGB wcale nie są różowe dla Anny. Powoli zdaje sobie sprawę, iż trafiła po prostu do innej złotej klatki. Pod postacią modelki robiącą karierę w Paryżu dokonuje niezliczonej ilość zamachów. A gdy zauważa, że KGB nie zamierzą jej dać obiecanej wolności. Zrobi wszystko, aby zawalczyć i odzyskać swoją wolność.

Szybka akcja to z całą pewnością atut tego filmu. Jednak mierząca się w pojedynkę Anna z całą rzeszą ochroniarzy czy żołnierzy sprawia, iż bliżej temu filmowi do Johnego Wicka. Gdzie każdy strzał kończy się head shotem (strzał prosto w głowę).

Nie mogę powiedzieć, żeby mi się źle ten film oglądało. Wręcz przeciwnie dobrze się na nim bawiłem. Lubie filmy ze zmienną osią czasu. Luc Besson dobrze tworzy narracje oraz całą historię zamykając cały wątek w całość. Dostajemy dużo zwrotów akcji i bardzo ciekawe zakończenie, którego raczej mało kto się podczas seansu się spodziewa.

Sasha Luss (Anna) jest z całą pewnością objawieniem tego filmu taką perełką, która błyszczy. Nie tylko ze względu na urodę, ale zasługuje na brawa za choreografię walk czy całokształt wykreowanej postaci. Bardzo chętnie obejrzę ją jeszcze na ekranie. W obsadzie mamy jeszcze Olgę (Helen Mirren) zwierzchniczka Anny w KGB, która ma bardzo bogatą filmografię. Zimna bez uczyć rosyjska agentka. Luke Evans wcielił się w zwierzchnika i kochanka Anny. Nie wyróżnia się zbytnio swoją postacią na tle innych. Jak mamy KGB to i musi być CIA, a przedstawicielem jest Cillian Murphy. Gra on przenikliwego agenta Lennego, który sprytnie rozpracowywuje Anne. Czegoś w jego roli mi zabrakło, taki dość typowy amerykański agent za biurka bez większej charyzmy, aczkolwiek miał swoje przebłyski.

Szczerze to trochę się wahałem jaką ocenę wystawić. Z jednej strony jest to film pełen akcji i szybkiego tempa, ale z drugiej fabułę traktuję skrótowo i bez większej emocjonalnej głębi. Ta pozycja na pewno dobrze Cię zrelaksuje. Polecam.

ANNA – Zwiastun

Tagi: , , , , , , , , ,

16 września, 2019


Another Life niegodne SF Netlixa – recenzja


Gdy na Ziemi ląduje artefakt obcych, Niko Breckinridge staje na czele międzygwiezdnej misji, aby znaleźć miejsce jego pochodzenia i nawiązać kontakt z inną cywilizacją. Tak oto prezentuje się opis nowego widowiska science fiction od netflixa. Na popierze i po pierwszym odcinku wygląda to nawet zachęcająco. Im dalej widz wchodzi w fabułę, tym bardziej zdaje sobie sprawę, że z tego nic dobrego nie będzie.

Serial firmuje swoją osobą Katee Sackhoff grająca główną bohaterkę, Niko. A kto pamięta Katee z Battlestar Galactica! To był dopiero serial, który potrafił budować napięcie i świetnie kreować bohaterów.

W Another Life akcja toczy się w tempie kosmicznego żółwia. Każdy odcinek to historia zmierzania donikąd ot, takie zapychacze. Spokojnie większość odcinków można pominąć, a skupić się na pierwszym i trzech ostatnich, aby ogarnąć całą fabułę.

Mnie osobiście Katee Sackhoff zawiodła: brakowało mi w jej grze aktorskiej dawnej charyzmy. Może to wina słabego scenariusza, a może i budżetu. Jeśli mowa o budżecie, to widać jego braki poprzez CGI. Efekty elektryczne po przelocie statku wyglądały jak z ubiegłej epoki. Kręcąc science fiction trzeba o ten element zadbać w 100%! Bez efektów serial musi bronić się fabularnie, a tutaj obie rzeczy po prostu słabe.

Jed Jedną z fajniejszych postaci okazał się William, to jest sztuczna inteligencja, i to on przez cały serial się wyróżniał. William (Samuel Anderson, bo to o nim mowa) odwalił kawał dobrej roboty. Jeden z fajniejszych futurystycznych wątków w tym serialu.

Another Life jest dość prostym serialem niewymagającym od widza większego skupienia. Nawet gdy spotykamy obcą formę życia na planecie nie robi ona większego wrażenia. Odniosłem wrażenie, że ten serial zupełnie nie nadawał się na platformę Netflix i do oglądania odcinek po odcinku. Zdecydowanie zabrakło w każdym odcinku ciągnięcia wątku głównego i posuwania się fabuły do przodu. Jeśli wątki poboczne są słabe i mało istotne dla głównej fabuły, to cały serial trafi szlag. Najgorsze jest to w serialach, że często robi się cliffinger na koniec sezonu. Widz cały sezon czeka: Co to za obcy, jak wyglądają, czego chcą? Po co to wszystko? I gdy dochodzi do najistotniejszych scen, to są one skumulowane w ostatnim odcinku i często kończone wspomnianym przeze mnie cliffingerem. W nowym dziecku Neflixa nawet nie dostajemy bliskiego spotkania, a dowiadujemy się od obcej sztucznej inteligencji jakie zamiary ma artefakt.

Tym razem dostaliśmy serial science fiction klasy B w dodatku telewizyjnej. Ocenić go można na poziomie: słaby z przebłyskami na średniego. Nie lubię fuszery w tym gatunku i jestem święcie przekonany, że serial nie dostanie zamówienia na drugi sezon! Więc nigdy nie dowiemy się jak cała historia miała się zakończyć.

Another life – zwiastun NAPISY PL

Tagi: , , , , , , ,

2 sierpnia, 2019


Spider-Man: Daleko od domu – Recenzja


Spider-Man: Daleko od domu jest prawdopodobnie jednym z najlepszych odsłon, jakie powstały o pajączku. Piszę to z pełną odpowiedzialnością, a w trakcje recenzji postaram się wytłumaczyć bez spoilerowo czemu tak uważam. Jeśli nie wdziałeś Avengers: Koniec Gry nie czytaj dalej, ponieważ zawiera spoilery również z tego filmu.

Wszyscy wiemy jak skończył się film “Koniec Gry”, który to nie kończył fazy trzeciej, a zakańcza ją właśnie pajączek. Spider-Man: Daleko od domu jest zupełnie innym filmem i nie jest to film przede wszystkim smutny. Oczywiście znajdują się tam pewne sceny, które mogą wywołać w osobach o miękkim sercu pewne szklenie się oczu. Ale to tylko drobne momenty, które przypominają nam poświęcenie Tonego.

Wiele osób spekulowało przed seansem, że to własnie Spider-Man zostanie następcą Iron Mana czy nowa przygoda w europie to potwierdza? Hmm jest to bardzo ciężko stwierdzić, ponieważ według mnie jest to nie rozstrzygnięta jeszcze kwestia. Jest nawet w dużej mierze o tym wątek jednak szczegółów ujawić nie mogę bo pewnie dopiero się wybieracie do kina.

Głównym wątkiem jest Misterio, w którego wciela się Jake Gyllenhaal. Nowa postać przybywa na ziemie, gdyż jego ziemia została zniszczona przez żywiołaki. Misterio sugeruje, iż żywiołaki potrafią przemieszczać się między wymiarami to i naszej rodzimej ziemi zagraża niebezpieczeństwo. Zagrożenie jest na tyle duże, iż wymagałoby interwencji Avengersów jednak jak wiemy z poprzedniego filmu są w tym momencie “niedostępni” lub poza ziemią. Więc nie pozostaje nic innego jak połączyć siły z nowym przybyszem i uratować ziemie.

Nie zdradzając wam szczegółów napiszę, że po raz kolejny to, co widz widzi w zwiastunach nie dokońca pokazuje to co będzie w fabule. Jest to naprawdę świetny zabieg! Ponieważ zwiastun niczego nie zdradza i pozwala doskonale bawić się na seansie. Zwrotów akcji w fabule jest kilka. Napisze to szczerze dałem się wywieźć w pole jak małe dziecko i to nie jeden raz. Dawno żaden film tego mi nie zrobił. A być może to zasługa, iż nie czytałem żadnych wieści czy komentarzy zagorzałych fanów pod zwiastunami.

Wracając do fabuły, można ją podzielić na dwa etapy. Pierwszy etap kończy się zaskakująco szybko i odnosi się wrażenie, że to koniec filmu… Aż wjeżdża piękny twist i impreza tak naprawdę dopiero się rozkręca. Aktorsko dla mnie super zarówno Tom Holand jak i Jake Gyllenhaal było czuć między nimi chemie na ekranie od pierwszego kadru. Rozczarowanie natomiast według mnie nadąsana MJ grana przez Zendaya. Totalnie mi w tym filmie jej zachowania emocjonalne nie pasowały. Została odmieniona względem pierwszej części i to jednak wyszło słabo. Wątek miłosny hmm no musiał być, ale jest on inny niż w poprzednich edycjach Spider-mana. Można uznać to na plus bo nie są powielane te same schamety, a czuć że ogląda się inną historie.

Zdecydowanie na plus wykorzystanie czarnego kostiumu przez Spider-Mana i totalne odcięcie się od poprzednich edycji. Winszuje pomysłu! Przed seansem właśnie to mnie nurtowało czy, aby znowu nie zobaczymy odgrzanego fabularnie kotleta.

Pewnie wielu z was zastanawia się, czy Spier-Man: Dalego od domu zamyka trzecią fazę. I tak i nie. Przejście między fazami będzie miękkie tak jak to miało miejsce w poprzednich fazach. Niestety nadal jest dużo pytań co nastąpi w czwartej fazie? A pajączek na te pytania nie dopowiada.

Sceny po napisach są dwie więc warto zostać po napisach do samego końca. Bo tam czeka na was jeszcze jeden twist, którego byście się nie spodziewali. Pierwsza scena tyczy się samego filmu i dużo miesza w życiu Pitera Parkera. Druga jest związana z kolejną fazą uniwersum, jednak na próżno szukać tam konkretów. Po raz kolejny te dwie sceny pokazały, że Marvel ma jeszcze nie jednego asa w rękawie i potrafi nadal zaskakiwać.

Chciałbym więcej napisać o minusach, ale musiałbym zdradzić istotne fakty z fabuły. Są w moim odczuciu sceny zbyt przesadzone i przez to film traci na realizmie. Dodatkowo zachowanie Pitera też może budzić pewne zaskoczenie, a jego naiwność przechodzi ludzkie pojęcie. Szkoda, że nie zobaczyliśmy Pepper Potts, ponieważ z całą pewnością jej udział dużo by wniósł w sam film. Jednak mimo tych wad film ogląda się bardzo dobrze. A nowy Spider-Man: Daleko od domu oferuje widzowi […]

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

6 lipca, 2019


X-Men: Mroczna Phoenix – Recenzja


Czy Mroczna Phenix z nowej odsłony X-Men jest złym filmem? Zdecydowanie muszę zaprzeczyć! Nie jest to film wybitny, ale również nie jest też filmem słabym. Owszem można się doczepić wyboru Jean, którą odgrywa Sophie Turner. Bo jej aktorstwo tutaj nie nie jest na najwyższym poziomie i trochę odstaje od całej reszty. Nie jest to też złe aktorstwo mam wrażenie, że ta rolą ją przerosła i nie potrafiła odnaleźć się w świecie X-menów. Myślę, że to nie trafiony wybór przez producentów. Sophie sprawdziłaby się, ale w mniejszej roli pobocznej.

Kolejnych nazwisk chyba przedstawiać nie trzeba James McAvoy (Profesor Charles Xavier), Michael Fassbender (Erik Lehnsherr / Magneto) czy Jennifer Lawrence (Raven / Mystique). Tu już jesteśmy przyzwyczajeni raz, że do postaci dwa do zachowań ekspresji postaci. Ci aktorzy potrafi szybko zbudować swoją postać już we wcześniejszych filmach. Co niestety nie udało się w przypadku Jean (Phoenix).

Po raz kolejny odniosłem wrażenie, iż X-meni to film, gdzie sami ze sobą walczą.. Jak nie z Magneto to z Mistique a teraz ze zła Jean. Bardzo to wszystko jest wtórne w odbiorze i nie daje widzowi nic nowego.

Mroczna Phoenix nie powinien skupiać się w całości na Jean, ponieważ w filmie jest świetny wątek inwazji obcej cywilizacji, która chce przejąć władzę oraz zgładzić ludzkość. Tą cała historie można było zupełnie inaczej opowiedzieć w dużo, ale to dużo ciekawszy sposób. Cóż jednak tego nie uczyniono i tym samym raczej na kolejne przygody X-menów przyjdzie nam znowu trochę poczekać.

Tak jak napisałem wyzej X-Men: Mroczna Phoenix nie jest złym filmem na dużym ekranie ogląda się go dobrze jak każde inne kino blockbusterowe. Jest dużo walk czy to między mutantami czy obcymi, którzy to wykazują znacznie większy potencjał niż posiadacze genu X.

Fabuła jest zbudowana bez zbędnego rozdrabiania się. Mamy wątek Jean i mamy wątek obcych. Widź jest prowadzony za rączkę krok po kroku, a przewidywalność niektórych wydarzeń mógłby rozpracować uczeń szkoły podstawowej. Zapomnieć możesz o nagłych twistach i zaskakujących momentach ich po prostu niema. Swoim tempem od punktu A do punktu B.

Sceny, które zasługują na pochwałę to walka w pociągu oraz zaraz po. Fajna realizacja na malej przestrzeni oraz późniejszy pokaz mocy Jean. Minusy w zasadzie to odniosę się tylko do postaci Jean oraz tego, iż byt mało było Evana Petersa, który to oczywiście jest szybkim Quicksilverem.

Reasumując czy warto wybrać się do kina? Myślę, że jeśli zdecydujesz się iść to nie będziesz żałował. Jakby nie patrzeć jest to kino akcji i tej akcji w tym filmie nie brakuje.

X-Men: Mroczna Phoenix – Zwiastun PL

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , ,

24 czerwca, 2019


Page 5 of 27

Znalazłaś/eś literówkę, brak przecinką, coś w zdaniu nie gra? Zaznacz fragment lub całe zdanie naciśnij i przytrzymaj CTRL oraz ENTER. Wskaż błąd i zaproponuj poprawkę. Dziękuję.